comments
0 comments
hide comments
Patrycja Bereznowska (AZS AWF Katowice) zwyciężyła 35. edycji Spartathlonu. Liczącą 245,3 km trasę z Aten do Sparty pokonała w czasie 24 godzin 47 minut i 7 sekund. Wśród mężczyzn triumfował reprezentant Litwy Aleksandr Sorokin - 22:07.22.
Pochodząca z Ossowa koło Wołomina 42-letnia Bereznowska jest rekordzistką świata w biegu 24-godzinnym - wynik 258 km 339 m uzyskała w lipcu w Belfaście.
Spartathlon jest jednym z najtrudniejszych ultramaratonów na świecie. Upamiętnia wyczyn legendarnego Filippidesa, który w 490 roku p.n.e. pobiegł do Sparty z prośbą o pomoc dla Aten, zagrożonych perskim najazdem. Rekord zawodów należy od 1984 roku do Greka Yiannisa Kourosa i wynosi 20 godzin i 25 minut.
Rekord świata! Polka przebiegła 256 km w 24
Patrycja Bereznowska została rekordzistką świata w biegu 24-godzinnym. Wynik musi być jeszcze formalnie zatwierdzony, ale jest faktem. Biegaczka z Ossowa dokonała tego podczas mistrzostw Polski w Łodzi.
Zawody odbywały się na dwukilometrowej, asfaltowo-tartanowej pętli w łódzkim Parku im. Józefa Piłsudskiego. Pojawiły się kłopoty z pomiarem czasu w trakcie rywalizacji, dlatego było też trochę zamieszania, ale sytuację udało się opanować. Patrycja Bereznowska, jedna z najbardziej doświadczonych i utytułowanych polskich biegaczek ultramaratrońskich jeszcze raz potwierdziła, że długie dystanse to jej żywioł. W Łodzi biegła mocno do ostatnich minut i uzyskała odległość 256, 245 km, co jest najlepszym wynikiem w historii biegów tego typu.
Wśród mężczyzn mistrzem Polski został Andrzej Radzikowski. Choć to zwycięzca legendarnego Spartathlonu i faworyt typowany do zwycięstwa przed zawodami, to jego sukces wcale nie był pewny. Długo stawce ultramaratończykow przewodził Sebastian Białobrzeski. Zwycięzca m.in. ubiegłorocznego Biegu Rzeźnika Ultra (100 km) przeżywał jednak ogromny kryzys w końcówce. Jego dotarcie do mety stanęło nawet pod dużym znakiem zapytania, ale ostatecznie jeszcze raz pokazał, że jest niezwykle twardym biegaczem.
LISTOPAD 9
Historia sukcesu Mistrzyni Świata Patrycji Bereznowskiej
Jutro w godzinach 18:00 - 20:00
Pro Sport Optyk
ul. Grochowska 331, 03-823 Praga, Warszawa, Poland
Szczegółowe informacje
Niezwykle przyjemnie jest nam poinformować, że 9 listopada będziemy gościć w salonie Pro Sport Optyk polską lekkoatletkę Patrycję Bereznowską.
Pani Patrycja Bereznowska jest złotą medalistką mistrzostw świata w biegu 24 godzinnym, oraz srebrną medalistką mistrzostw Europy z 2015r. Rok później zdobyła srebrny medal w klasyfikacji indywidualnej oraz złoty w rywalizacji drużynowej.
W tym roku w Belfaście została MISTRZYNIĄ ŚWIATA w biegu 24-godzinnym zarówno w klasyfikacji indywidualnej jak i w drużynowej.
Pani Patrycja przybliży Państwu historię swojej drogi do sukcesu oraz opowie o niesamowitych wrażeniach i emocjach jakie towarzyszyły jej podczas tegorocznych mistrzostw świata w Belfaście.
Jeżeli jesteście ciekawi jak wyglądała droga do osiągnięcia tak wielkiego życiowego sukcesu oraz jak wygląda przygotowanie do 24 godzinnego biegu, zapraszamy serdecznie 9 listopada do naszego salonu.
W trakcie wydarzenia zespół naszego salonu optycznego specjalizującego się w profesjonalnym doborze okularów korekcyjnych dla osób amatorsko oraz profesjonalnie uprawiających sport – będzie służyć Państwu poradami z zakresu doboru okularów do biegania oraz będzie możliwość wykonania bezpłatnego pomiaru refrakcji (badanie ostrości wzroku) dla zainteresowanych gości.
Ze względu na ograniczenia związane powierzchnią salonu liczba miejsc jest ograniczona, lecz proszę się tym nie zrażać. Jeżeli będzie duże zainteresowanie zorganizujemy kolejne spotkanie z Panią Patrycją.
Szczegóły:
9 listopada, Salon Optyczny PROSPORT OPTYK ul. Grochowska 331, Warszawa
Facebook: Pro Sport Optyk
Google Maps: https://goo.gl/maps/bDYrWNsFywn
Harmonogram:
18:00 – Networking oraz konsultacje w salonie
19:00 – spotkanie z Panią Patrycją Bereznowską
19:30 – Pytania do Gościa
Partnerzy spotkania:
JEDZENIE zdrowy catering
Spring Europe
PATRYCJA BEREZNOWSKA REKORDZISTKĄ ŚWIATA W BIEGU 24-GODZINNYM!
258,339 km – taki wynik nabiegała podczas Mistrzostw Świata w Belfaście Patrycja Bereznowska. Tym samym ustanowiła nowy kobiecy rekord w biegu 24-godzinnym.
Poprzedni rekord – 256,245 km, również należał do Patrycji. Biegaczka ustanowiła go podczas mistrzostw Polski w Łodzi w kwietniu 2017 r. Nie minęły nawet 3 miesiące, a biegaczka pokazała, że to nie było wszystko, na co ją stać. Mistrzostwa Świata w Belfaście ukończyła w pięknym stylu. Jak podaje FestiwalBiegowy.pl w ciągu doby pokonała 258,339 km.
" Jedziemy tam (do Belfastu – przyp.red.) z mocną drużyną i chcemy pokazać się z jak najlepszej strony. (…) Może po drodze uda mi się zrobić lepszą życiówkę, na razie forma dopisuje, ale zobaczymy, jak będzie na miejscu – mówiła Patrycja w wywiadzie udzielanym do czerwcowego magazynu BIEGANIE."
Świetny wynik Bereznowskiej, to nie jedyny sukces Polaków w Belfaście. Brązowy medal oraz rekord Polski wybiegał Sebastian Białobrzeski, natomiast wicemistrzynią świata została Aleksandra Niwińska.
wyniki z zawodów:
Mężczyźni (nieoficjalne):
1. Yoshihiko ishikawa (JPN) 267.566
2. Johan steene (SWE) 266.515
3. Sebastian Bialobrzeski (POL) 265.535
Kobiety (nieoficjalne):
1. Patrycja Bereznowska (POL) 258.339
2. Aleksandra Niwińska (POL) 251.078
3. Katalin Nagy (USA) 248.97
Patrycja Bereznowska: „Ultra jest łatwe, bo...”
Patrycja Bereznowska, mistrzyni i rekordzistka Polski, a także wicemistrzyni Europy i piąta zawodniczka MŚ w biegu 24-godzinnym, w niedzielę 8 listopada zadebiutowała w biegu 100 km. I od razu ustanowiła rekord Polski, zwyciężając w klasyfikacji open imprezy pn. MarathonPlus Centennial 50 & 100. Opowiedziała nam szczegółowo o tym starcie. I nie tylko...
W minioną niedzielę, ustanowiła pani nowy rekord Polski w biegu 100-kilometrowym. Dlaczego wybrała pani start w kameralnej imprezie w Deventer?
Patrycja Bereznowska: Od dawna myślałam, żeby wziąć udział w biegu 100-kilometrowym, ale w Polsce odbywa się właściwie jeden taki uliczny i płaski bieg, w Kaliszu. Jego termin nigdy mi nie pasował, bo z reguły odbywał się zbyt blisko mistrzostw Polski. W tym roku termin się zmienił i od razu pojawiła się taka myśl, że chętnie bym pobiegła. Ale mieliśmy z mężem inne plany. Chcieliśmy wyjechać gdzieś na weekend i nadrobić moje urodziny, których nie mogliśmy obchodzić wspólnie. Przy okazji chciałam połączyć weekend ze startem w jakiejś setce. Szukaliśmy i znaleźliśmy ten bieg. Odbywał się zaledwie 100 km od Amsterdamu, a do tego miał być rozegrany na bieżni. To była dodatkowa atrakcja, bo nigdy nie biegłam żadnego ultra na stadionie.
I jak się biega ultra na stadionie?
Trudność biegania na bieżni polegała na tym, że musiałam pilnować toru lub biec zygzakiem, żeby wszystkich wyprzedzać. Na bieżni 400-metrowej to już te 30, 40 osób stanowi tłum, a przy takim biegu wcale nie jest powiedziane, że trzeba wyprzedzać po zewnętrznej. Co godzinę jest też zmiana kierunku, co jest dodatkową niewygodą. Trzeba pobiec wokół pachołka i przepuszczać tych, którzy biegną z naprzeciwka. Oczywiście sporo ułatwiały zasady - organizatorzy zabronili np. biegania obok siebie i blokowania innych.
W jakich warunkach odbywał się ten bieg?
Według prognozy pogody miało być przyjemnie i jesiennie. W rzeczywistości od czwartku przez cały czas padało. W efekcie zanim stanęłam na starcie, byłam już przeziębiona. Trochę mnie to zmartwiło, bo katar i ból gardła nie pozostaje bez wpływu na formę. Nigdy wcześniej nie startowałam aż tak przeziębiona. Dzień przed startem, już w samym Deventer, po prostu paskudnie lało. Na szczęście w dniu biegu, chociaż było szaro i mgliście, to jednak nie padało. Bieżnia była nasiąknięta wodą. Słychać było charakterystyczne „klap, klap” przy każdym kroku. Przynajmniej temperatura była optymalna.
Czy przed startem wiedziała pani o rekordzie Dominiki Stelmach w Kaliszu?
Miałam wieczorem przed startem informację, że jest nowy rekord i że teraz wynosi on nie 8h37, a 8h01. To oznaczało, że muszę pobiec szybciej niż Dominika, a ona nie biegła wolno.
Bieg był dla mnie jedną wielką niewiadomą. Inny dystans, a więc trochę inny rodzaj biegu, bieżnia i przeziębienie. Zupełnie nie wiedziałam, jak to będzie. Wyzwaniem było utrzymanie tempa, bo coś tam się chwilowo zepsuło i przez jakiś czas nie były wyświetlane wyniki. Wiedziałam, że jedno okrążenie muszę pobiec w tempie minuta i 55 sekund, ale po kilkudziesięciu krążeniach łatwo stracić rachubę, czy średnia wypada mniej, czy więcej. To było odrobinę frustrujące. Na szczęście, gdy do końca zostało mi już 20 okrążeń, znowu zaczęły się wyświetlać wyniki. Skorygowałam, przeliczyłam i okazało się, że muszę minimalnie przyspieszyć i że rekord jest możliwy.
Wygrała pani nie tylko z kobietami, ale również w klasyfikacji open. Jak zareagowali rywale?
Gdy zaczynaliśmy, to nie było widać różnicy między nami. Na bieżni biegali również zawodnicy z pięćdziesiątki, chociaż przyznaję, że tylko dwóch z nich biegało szybciej ode mnie (śmiech). Wszyscy mi kibicowali, a pod koniec, gdy wytłumaczyliśmy organizatorom, że rekord Polski jest w zasięgu moich możliwości, wzbudziło to dużą sympatię wśród zawodników. Panowie nie okazywali żadnego niezadowolenia z faktu, że wyprzedza ich niepozorna kobieta. Gratulowali mi i zachęcali do walki.
Najważniejsze starty sezonu są już za panią? Jak pani ocenia ten sezon?
To był bardzo udany sezon. Na początku sezonu, gdybym miała powiedzieć, co planuję osiągnąć i zdobyć, to nie wiem, czy wymieniłabym 1/3 tego, co się wydarzyło. Bardzo się cieszę z takich wyników, ale najbardziej mnie cieszy to, że po wielu startach, jeszcze nie osiągnęłam swojego maksimum. Wciąż mi się to podoba, wciąż mi się chce i wciąż mam energię. Sezon był długi i trudny, a jednak mnie nie zmęczył. Czekam na nowe wyzwania i nie mogę się już doczekać następnego sezonu.
A co planuje pani pobiec w 2016 roku?
Trudno mi mówić o planach. Pomysły i chęci mam, ale określić się jeszcze nie mogę. Te rzeczy, które mnie interesują, nie są jeszcze ujęte w kalendarzu. Marzy mi się poprawienie wyniku w biegu 12-godzinnym, ale jeszcze nie wiadomo, kiedy ten bieg będzie, ani kiedy będą Mistrzostwa Polski. Myślę też o Spartathlonie, ale ten start zależy od tego, czy znajdę wparcie finansowe. Wszystkie moje starty finansuję sama i wykorzystuję urlop, żeby wziąć udział w jakiejś imprezie. Na pewno jednak moją domeną pozostaną biegi 12 i 24-godzinne.
Wspomniała pani o urlopach. Ma pani wyjątkową pracę związaną z końmi. Na czym ona polega?
Jestem instruktorem jazdy konnej oraz zajmuję się trenowaniem koni do jazdy wierzchowej, rekreacyjnej. Mam też wykształcenie w tym kierunku, ukończyłam hodowlę koni i jeździectwo.
Czy w jeździe konnej też odnosi pani takie sukcesy jak w bieganiu?
Jestem Wicemistrzynią Polski w rajdach długodystansowych. To takie wyścigi ultra na dystansie 160 km. Startowałam w nich, gdy jeszcze miałam własnego konia. Potem mój koń skończył karierę sportową, a ja próbowałam startować na koniach innych ludzi, ale było to dla mnie bardzo trudne psychicznie.
Te wyścigi naprawdę można porównać do biegów ultra, różnica jest jednak taka, że to jeździec decyduje za konia, jak szybko i jak daleko ma biec. Ja kocham konie i trudno mi było od nich wymagać. Zawsze zadawałam sobie pytanie, czy ja nie jadę za szybko, czy koń nie jest za bardzo zmęczony, czy to się nie odbije na jego zdrowiu. Chyba mogę powiedzieć, że z tego powodu trafiłam do biegów ultra. Wszystkim powtarzam, że to jest strasznie łatwe, bo tutaj w ogóle nie muszę się martwić o konia (śmiech).
Nadal jednak startuje pani konno?
Jeśli mam okazję to tak, ale na krótszych dystansach. Ten sport się zmienia, pojawiły się w nim ogromne pieniądze i czasem wygrana liczy się bardziej niż koń. To mi nie odpowiada.
Rozmawiała Ilona Berezowska
X Bieg Niepodległości w Ząbkach. 1m. Kobiety. Bardzo kameralny bieg gdzie czuć domową atmosferę i chęć wspólnego świętowania tak ważnego dla każdego Polaka dnia. Gratuluję wszystkim biegaczom w całej Polsce udziału w licznych biegach organizowanych 11 i 12 listopada. To wspaniały sposób uczczenia pamięci tego co w tym momencie jest dla nas takie oczywiste, a o co musiało tak wielu walczyć i zginąć. Mamy ogromne szczęście żyć w czasach pokoju dla naszego kraju. Doceniajmy to!