2003
Aleksander Michałowski mistrzem Polski
Samochodowe wyścigi górskie. Aleksander Michałowski obronił tytuł mistrza Polski w samochodowych wyścigach górskich. Sprawa ważyła się do ostatniego przejazdu sezonu na Górze św. Anny
Kierowca Automobilklubu Lubelskiego w zeszłym roku w klasie N-1600 zwyciężył bezapelacyjnie, wygrywając wszystkie rundy, w których wystartował (czyli 13 z 14 rozgrywanych). W tym sezonie Michałowski wywalczył w tej klasie tytuł "rzutem na taśmę" w ostatniej rundzie rozegranej w niedzielę na Górze św. Anny.
Pod koniec cyklu mistrzostw Polski okazało się, że Michałowski ma groźnego konkurenta Pawła Kamińskiego z Automobilklubu Rzemieślnik Warszawa, jeżdżącego jak lublinianin hondą civic. Przed ostatnimi dwiema rundami (ostatnia sobota i niedziela na Górze św. Anny) nasz kierowca miał nad nim tylko dwa punkty przewagi. W takiej sytuacji wszystko było jeszcze możliwe, bo przy pełnej obsadzie klasy za pierwsze miejsce dostaje się 10 pkt, a za drugie 6.
W sobotniej rundzie wygrał Kamiński przed Michałowskim i to on teraz o dwa punkty wyprzedzał lubelskiego kierowcę. W jednym z dwóch przejazdów Kamiński uzyskał czas o dwie sekundy lepszy od pozostałych rywali, którzy walczyli między sobą o setne części sekundy. To wskazywało, że ma bardzo szybki samochód. - W niedzielę bardzo "przydałby się" deszcz, który zniwelowałby ten jego atut, ale od rana było piękne słońce - relacjonuje Michałowski.
Pierwszy niedzielny etap lublinianin pojechał jeszcze o sekundę szybciej niż Kamiński w sobotę. Mimo prawie trzech sekund przewagi w drugim przejeździe nie mógł sobie pozwolić ani na jazdę zbyt asekuracyjną, ani na ryzyko wypadnięcia z trasy. Nieukończenie tej rundy odbierało mu tytuł. Ostatecznie skończyło się zwycięstwem Michałowskiego w tegorocznych mistrzostwach z przewagą dwóch punktów nad Pawłem Kamińskim.
W tym sezonie Aleksander Michałowski próbował też sił w grupie H-1600, ale po wypadku (pierwsze w karierze dachowanie) w Świdnicy stracił szanse na zdobycie tam złotego medalu i postanowił skoncentrować się na obronie zdobytego przed rokiem tytułu w grupie N. W przyszłym roku kierowca zamierza przesiąść się do hondy integry i startować w klasie do 2000 ccm. Czy będzie to grupa N czy H, zależy od frekwencji rywali. Przy mniejszej obsadzie wysiłek zawodnika się niejako marnuje, bo za czołowe miejsca zdobywa mało punktów. Przydarzyło się to w tym roku Michałowskiemu w pierwszych dwóch rundach.
Aleksander Michałowski | Mitsubishi Lancer HKS | GSMP Limanowa 2012
Aleksander Michałowski | Mitsubishi Lancer HKS | GSMP Limanowa 2012
youtube.com
21.05.2012
Po tym co przeżyliśmy, to jeszcze raz wielkie dzięki dla serwisu - mówił Aleksander Michałowski. - Jesteśmy na drugim miejscu. W pierwszym podjeździe, rzadko się tak zdarza, decydowały ułamki sekundy. Teraz Tomek trochę odskoczył, no ale jutro jest też dzień, kolejna eliminacja. Jakieś tam pierwsze punkty za nami, pierwszy dzień bez większych tarapatów. Jest fajna zabawa!
- Cóż powiedzieć, było pierwsze, jest trzecie, ale można powiedzieć, że i tak rewelacja, no bo Tomek Mikołajczyk i Olek Michałowski pojechali wręcz rewelacyjnie - stwierdził Andrzej Szepieniec. - Z mojego punktu widzenia szału nie ma, ale to nie jest żadne tłumaczenie się. Coś mi się dzieje z samochodem. Mam nadzieję, że chłopaki dadzą radę. Tak jak Tomek się odgrażał, ja jutro chcę przyspieszyć! Dzisiaj dwa podjazdy były równe. Wydawało mi się, że nie jechałem wolniej, niż w pierwszym przejeździe, a jednak. Na hopie trochę przesadziłem. Jeśli macie tam kamery, to będzie. Ta trasa, jak już parę osób się wyrażało, to jest kozak trasa, super trasa. Jest takie powiedzenie, że tak krawiec kraje, jak mu materiału staje - i tutaj to jest po prostu radość w pokonywaniu własnej słabości, radość próbować cisnąć.
Aleksander Michałowski, w poprzednim sezonie dwukrotnie najlepszy w rundach GSMP, wygrał niedzielną część Wyścigu Górskiego Prządki i zrównał się w punktacji z Tomaszem Mikołajczykiem, dzisiaj drugim ze stratą 1,6 sekundy. Andrzej Bełtowski (3) i Andrzej Szepieniec (4) również zamienili się miejscami w 2 rundzie, podobnie jak Mariusz Stec (5) i Rafał Grzesiński (6).
W pierwszym podjeździe Tomasz Mikołajczyk ustanowił nowy rekord trasy - 1.55,493. Kierowca Ultraleggery wyprzedził Bełtowskiego (+0,185), Michałowskiego (+0,380), Szepieńca (+3,218), Grzesińskiego (+3,239) i Steca (+3,333). Sędzia punktu obserwacyjnego został poszkodowany w wypadku Swifta Michała Bąkiewicza.
Przed drugim podjazdem nad trasą przeszła burza z ulewą. Podjazd wygrał Aleksander Michałowski (2.00,199), szybszy od Mikołajczyka (+2,059), Szepieńca (+2,481), Steca (+3,477), Bełtowskiego (+3,863) i Grzesińskiego (+4,046).
2012-07-27
Michałowski trzeci w Siennej
W miniony weekend zakończyły się łączone rundy Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski i Wyścigowego Pucharu Polski. Po raz pierwszy w historii zawodnicy górscy wystartowali wspólnie ze swoimi kolegami z torów wyścigowych. Na starcie kibice mogli zobaczyć 75 zawodników w tym Aleksandra Michałowskiego w Lancerze HKS Różowa Pantera, który w tym sezonie walczy o miejsce na podium cyklu GSMP 2012.
Sobotnie zawody ułożyły się dla Michałowskiego bardzo pomyślnie. Po dwóch podjazdach wyścigowych Lubelski zawodnik został sklasyfikowany na trzecim miejscu klasyfikacji generalnej 9 rundy GSMP.
Niedziela to jednak wielki pech Olka. W jego samochodzie uległa awarii cześć odpowiedzialna za zasilanie prądem i Michałowski musiał wycofać się z rywalizacji już po podjeździe treningowym 10 rundy.
Olek Michałowski
Sobota rozczarowała mnie pogodą. Prognozy zapowiadały pewny deszcz, a tu rozpogodziło się i świeciło słońce. Ale koniec narzekania pogodowego, bo podczas 9 rundy udało się zdobyć trzecie miejsce w generalce zawodów, tuż za Mikołajczykiem i Nagórskim, którym gratuluję wyniku. Przez cały dzień moje czasy były bardzo zbliżone do czołowych zawodników i miałem plan zaatakować podczas niedzielnych zawodów. Niestety awarii uległa część wielkości pudełka od zapałek i nie udało się wystartować do podjazdów wyścigowych 10 rundy. Szkoda, bo mogło być szybko i wynik byłby dla mnie satysfakcjonujący. Jakoś to tak śmiesznie wychodzi w tym sezonie że wspólnie z Mariuszem Stecem synchronizujemy się i odpadamy z zawodów wspólnie. Awaria trzymała nas już chyba od soboty, bo po raz pierwszy startowałem Panterą z procedury startowej. Tak patrząc się w przeszłość to od 14 lat nie miałem tak pechowego sezonu jak teraz i aż tylu awarii, ale to może też były inne samochody. Chciałbym podziękować ekipie 4Turbo za pomoc podczas akcji naprawczej. Nic trzeba teraz myśleć o Banovcach. To moja trasa numer 1, więc muszę pojechać na te zawody w 100% przygotowany. Dziękuję moim sponsorom firmie SONAX oraz Central Kort za wsparcie podczas tego sezonu. Widzimy się już w przyszłym tygodniu na Słowacji.